środa, 18 listopada 2020

5. Medytacja pustki & 6. Joga

 5. Medytacja pustki


Osobiście stosuję oraz polecam dwa sposoby ćwiczenia medytacji pustki. Możecie mieć inne pomysły, tak więc nie bójcie się eksperymentować. medytacja płomienia, uważam że jest ważna do oswojenia się z żywiołem ognia, a medytacja nad aurą jest istotnym zakończeniem Hatha oraz Kundalini Jogi. Natomiast, jeśli komuś nie będzie leżał sposób Medytacji Odbicia, to spokojnie może tego nie robić, bądź robić medytację Pustki jeszcze inaczej. (medytacja odbicia to nie ćwiczenie z Czarnym Lustrem- tego nie robię, ponieważ nie mam jeszcze takiego) Ważne tu jest, by koncentrować umysł; skupiać go jak laser.


5.1. Medytacja płomienia


Będziecie potrzebować do tego świeczki, o czym już pisałem na wstępie. Najlepiej ustawić sobie na czymś tą świeczkę tak, by była zdystansowana od podstawy, na której stoi. Po prostu chodzi o to, by móc usiąść po turecku (ewentualnie na krześle) i mając prosty kręgosłup, móc wygodnie patrzeć się na nią z małej odległości. Za mało też nie jest dobrze; ja polecam około trzydzieści centymetrów- tak, by jej obraz był ostry (nie rozmazywał się pod wpływem zbytniego zbliżenia). 


Dystans można zrobić ze znitowanej deseczki z jakimś stojakiem itp. Ważne, by to rozwiązanie było praktyczne, trwałe i wygodne. To nie musi być jakaś super-solidna konstrukcja, ponieważ te świeczki są lekkie. Tylko obchodźcie się z tym delikatnie, a jak [przypadkiem] spadnie wam świeczka na ubranie, to polecam prasować żelazkiem z podstawioną warstwą papieru toaletowego, bądź chusteczki- schodzi bez śladu. Tylko nie ustawcie zbyt wysokiej temperatury, by nie zniszczyć ubrań.. ;)

Oto mój sprzęt. Kładę go na krześle jeszcze na tej desce obok i świeczkę kładę na końcu tej deseczki przynitowanej do tego pniaczka. Muszę tylko uważać, by tej całej konstrukcji nie trącić podczas medytacji, ponieważ kilka razy miałem ubrudzone woskiem spodnie.. (wtedy zostaje papier i żelazko..)


Tutaj też ustawiacie sobie czas trwania ćwiczenia alarmem w telefonie, jak w przypadku Medytacji energii. Na początek polecam nie dłużej niż osiem minut. Najlepiej podstawić go gdzieś obok siebie, by łatwo go można było wyłączyć bez wybijania się z transu, bo to nie koniec tego ćwiczenia. Gdy wyłączycie (CICHY I SPOKOJNY) alarm, to odkładacie telefon i kładziecie sobie dłonie na oczach, jak na s.426 w JoS-ie i tą „plamkę” w ciemności staracie się utrzymać jak najdłużej{*}. Gdy zgaśnie można jeszcze chwilę popatrzeć w płomień. Róbcie to wszystko spokojnie i powoli, by nie tracić tego transu oraz, by nie trącić przypadkiem świeczki..


{*Dobrze jest robić to ćwiczenie w całkowitej ciemności (poza samym płomieniem), ponieważ wtedy można zdecydowanie dłużej utrzymać ten obraz. Ważne też, by być skupionym podczas tego, jak również podczas samego patrzenia się w płomień, ponieważ rozproszenie uwagi bardzo szybko pozbawi was tej pożądanej plamki..}


5.2. Medytacja Odbicia


Lustro można nabyć ewentualnie w jakimś sklepie kosmetycznym, choć osobiście uważam, że lepiej do tego celu poszukać na Allegro, giełdzie staroci, czy czymś w tym rodzaju (byle nie z jakimiś chrześcijańskimi/hebrajskimi literami, symbolami itp.). Takie „zwierciadełko” w moim odczuciu bardziej się do tego nadaje, niż jakiś tandetny badziew kosmetyczny.. Jak w przypadku Płomienia, polecam zrobić sobie podobną konstrukcję, tyle że w tym przypadku lepiej sprawdza się solidna deska oraz jakaś przeciwwaga (ja używam dwóch hantelków po dwa kilo), by móc wysunąć swoje lustro dość blisko siebie. Tutaj ważniejsze jest położenie, ponieważ, by widzieć swoje odbicie, nie garbiąc się, to trzeba je dość precyzyjnie ustawić. 


Jeśli chodzi o tą medytację, jak również Płomienia, to z początku możecie mieć różne subtelne wrażenia.. Takie jakby pierwsze doświadczenia magiczne. Na przykład zmieniające się odbicie, kolory, czy zobaczenie czegoś w płomieniu. 


Byście nie mieli niemiłej niespodzianki, powiem od razu, że to z czasem zaniknie, by powrócić po jakimś czasie w sposób bardziej klarowny oraz kontrolowany. Jest tak, ponieważ duchowa degeneracja spowodowana przez chrześcijaństwo i inne podobne anty-duchowe programy, jak również alkohol czy narkotyki{*}, są powodem dziur w aurze, jak i podziurawionego systemu obronnego duszy. Ćwiczenia oddechowe i ogólnie rozwój najpierw musi naprawić (nadbudować) to, co te paskudztwa zepsuły. Dlatego z początku dostępność astralu będzie się zmniejszać, a nie zwiększać. Natomiast gdy będziecie już duchowo świadomi i w miarę potężni, to będziecie kontrolować te procesy.


{*Satanizm nie nakazuje wam całkowitej abstynencji od używek. Ale używanie mocnych narkotyków, bądź częste używanie marihuany lub/i picie alkoholu (z)niszczy wasz rozwój, ponieważ WSZELKIE narkotyki, czy alkohol niszczą ducha (także te, które polecają niektórzy „guru”, jak np. Peter Carroll). Papierosy oczywiście też nie są wskazane. Na pocieszenie mogę wam powiedzieć, że systematyczna i konsekwentna praca nad rozwojem duchowym całkowicie eliminuje „głód”, czy nawet chęci przyjmowania wszelkich takich substancji. Jeśli nie jesteście uzależnieni i lubicie coś czasem(..), to napijcie się ze dwa piwka, czy  wypalcie sobie skręta co jakiś czas. Ale jeśli to „co jakiś czas” ma być częściej niż dajmy na to co sobotę, to nie warto, byście się w ogóle brali za rozwój. Strata czasu..

Taka krótka dodatkowa uwaga o grzybach halucynogennych i podobnych sprawach. Łysiczki otwierają wam astral po prostu robiąc wyłom w systemie odpornościowym duszy, który z początku musicie nadbudować podczas rozwoju. Nie mówię o innych silnych halucynogenach, bo nie mam doświadczenia, ale myślę, że działa to na tej samej zasadzie. Co prawda (z łysiczkami) było ciekawe doświadczenie(…), ale to ŻADEN ROZWÓJ, A WRĘCZ PRZECIWNIE!}


Dodam tutaj jeszcze, że osobiście już tego ćwiczenia nie robię. Przynajmniej na tą chwilę. Nie wykluczone, że kiedyś do tego wrócę, bo mam fajne z tym wspomnienia.. Jednak, jeśli ze względów czasowych musicie wybierać, to moim zdaniem wybór medytacji nad płomieniem jest o wiele korzystniejszy, bo lepiej uczy skupienia, a poza tym ta medytacja świetnie działa na trzecie oko, które bardzo trudno w pełni otworzyć. A w lecie, gdy jest krótka noc i mało ciemności, można medytację nad płomieniem zastąpić wdychaniem energii Słonecznej. Tylko ostrzegam  ZAWSZE Z ZAMKNIĘTYMI OCZAMI ORAZ W CIEMNYCH OKULARACH, jeśli nie chcecie sobie uszkodzić wzroku.

6. Joga


Joga znaczy jedność. Chodzi o jedność z samym sobą; o połączenie wszystkich aspektów swej istoty. Nowoczesne „nauki” Jogi celowo uszkadzają to pojęcie, robiąc  z niego „jedność ze wszechświatem” (czy z „absolutem”).. My, Sataniści działamy w jedności przeciwko wrogom Ludzkości i Szatana, ale pozostajemy przy tym odrębnymi oraz unikalnymi istotami. (czasem nawet za sobą nie przepadającymi..) Joga można powiedzieć, że zgłębia wszystkie tajniki Ośmiorakiej Ścieżki, ponieważ różne techniki oddechowe, czy medytacje to też część Jogi. Niemniej w tym punkcie zajmiemy się tym, co na ogół przez pojęcie Jogi jest rozumiane, czyli fizyczną Jogą. Dodatkowo myślę, że warto tu poruszyć temat rozwoju stricte fizycznego, co sugeruje mi opis OŚ na JoS(str. 770).


Zatem podzielę ten rozdział na cztery podrozdziały: 


6.1. Hatha Joga


Najważniejsze ćwiczenia Hatha Jogi spisane są na JoS (str. 459-461) z odnośnikami kierującymi do opisów tych ćwiczeń, ale znajdziecie je także w jakichkolwiek podręcznikach do Jogi. (W samych tych ćwiczeniach nie ma za bardzo co zepsuć; nie szukajcie tam tylko „porad” seksualnych, bądź dietetycznych itp.) W moim odczuciu jest to fizyczne przedłużenie techniki medytacji pustki. Ważne przy tych ćwiczeniach, by  być odprężonym i czuć przepływ energii. Jeżeli będziecie odginać się za bardzo, to nie poczujecie energii, tylko ból i same ćwiczenia staną się bez sensu.. 


Te ćwiczenia mają dawać poczucie mocy, spokoju i odprężenia, a przede wszystkim mają spowodować, by energia swobodnie płynęła w ciele. Zrozumiecie to lepiej, gdy nagromadzicie jej trochę podczas ćwiczeń oddechowych i będziecie czuć mrowienie podczas niektórych asan. Dlatego właśnie Hatha Joga jest tak ważna. Taka skumulowana energia, uwięziona gdzieś w ciele może doprowadzić do szaleństwa, bądź nawet zabić. 


Z drugiej strony, jeśli ktoś ćwiczy tylko Hatha Jogę, to co z tego, że będzie miał swobodny przepływ energii w ciele, jeśli ta energia nie będzie się zwiększać.. Gdybyśmy porównali Ośmioraką Ścieżkę do silnika spalinowego, to ćwiczenia oddechowe oraz mantry są paliwem rozwoju, natomiast Joga jest olejem, pozwalającym naszemu silnikowi się coraz bardziej rozpędzać. (medytacje oraz afirmacje w tym zestawieniu byłyby katalizatorem nadającym odpowiedni kierunek tej mocy)


6.2. Pozdrowienie Słońca


Jest to prosty zestaw ćwiczeń, będący czymś pomiędzy Hatha i Kundalini Jogą. Jak w poprzednim podpunkcie, opis tego ćwiczenia znajdziecie bez problemu w Internecie. Ja polecam robić to po każdej sesji ćwiczeń oddechowych/Jogi/medytacji przed wykonaniem ROKT (staram się robić te Rytuały, zaraz po sesji ćwiczeń). Idźcie od czterech powtórzeń o dwa wzwyż, nawet do dwunastu. Tylko tak jak z innymi ćwiczeniami, jeśli będziecie mieć odczucie, że przeholowaliście z ilością, to zjedźcie z powrotem o kilka w dół- to nie lekkoatletyka.. Dorzucę tu jeszcze, że moim zdaniem dobrze jest zacząć to ćwiczenie mantrą AUM podczas mudry złączonych końcówek palców (tylko nie całych rąk, bo to mudra błagalna i nic dobrego dla rozwoju) i następujący wdech to już odgięcie rąk do tyłu rozpoczynające właściwą część tego ćwiczenia.


6.3. Kundalini Joga


Tutaj [odnośnik]  macie dokładny opis tych ćwiczeń.{*} (Co prawda jest jeszcze wiele innych ćwiczeń Kundalini, ale te stanowią podstawę, a jak będziecie już trochę rozwinięci, to i tak sami będziecie często czuć potrzebę odginania kręgosłupa we wszelkie możliwe strony..) Ja dodam tylko od siebie, że trzeba uważać, by nie odginać za bardzo kręgosłupa przy tych ruchach. Jest to o tyle ważne, że ten rodzaj Jogi jest dynamiczny w przeciwieństwie do Hatha i łatwiej sobie coś nadwyrężyć. Także nie próbujcie nawet robić od razu 108 powtórzeń dla tych trzech ćwiczeń, gdzie jest podana taka liczba. Na początek 26 jest ok. Dobrze też po końcowym etapie Sat-Nam, zrobić jeszcze 108 (ewentualnie potem zwiększyć do 216) powtórzeń Sa-Ta-Na-Ma –taką jedną ciągłą intonacją, akcentując na spółgłoski (mają być wyraźnie zaznaczone ale w ogóle nie przeciągamy spółgłosek) i nie przedłużając zbytnio „a” (każde „a” ma być wyraźne, lekko przeciągnięte, ale krótkie), w podobnym rytmie, jak dziecięce wyliczanki. I najlepiej próbować wyczuć tą wibrację w okolicach a nawet pod czakrą podstawy. Tylko dźwięk ma być NIE niski, jak przy LAUM (o czym wspominam trochę dalej), a normalny standardowy ton.


{*Tylko takie drobne wtrącenie, że osobiście do dziś nie wiem jak w tym drugim ćwiczeniu miałbym myśleć na wdechu „Sat”, a na wydechu „Nam” i jednocześnie liczyć do 108 powtórzeń.. Jeśli jakoś dacie radę to spoko, ale osobiście pomijam to myślenie „Sat-Nam” podczas tego ćwiczenia. Poza tym moim zdaniem lepiej odpocząć dłużej w tym piątym zamiast w drugim, ale to już jak wam będzie wygodnie.}


Tak w ogóle od siebie powiem, że moim zdaniem nowicjusze powinni sobie odpuścić tą formę Jogi, chyba że ktoś ma mnóstwo czasu oraz zapału.. Tak samo, jeśli ktoś ćwiczy mało (czyli do dwóch godzin dziennie wliczając wszystko), to uważam, że Pozdrowienie Słońca (+Hatha Joga), jako takie mini-Kundalini starczy w zupełności. Kundalini jest potrzebna osobom zaawansowanym, ponieważ jest niezbędna do wzniesienia Węża Kundalini. 


Jeśli Hatha Joga jest fizycznym przedłużeniem Medytacji Energii, to Kundalini analogicznie jest przedłużeniem ćwiczeń oddechowych, a w zasadzie oddechu ognia, choć oddycha się nie całkiem tak samo. Są to dynamiczne ruchy kręgosłupem wraz z dynamicznym oddychaniem skoordynowanym z tymi ruchami. Wyzwala to mnóstwo energii, więc nie zapominajcie o afirmacji, bądź ROKT po takiej sesji, by nie zmarnować tej energii. Osobiście bardzo lubię i serdecznie polecam Kundalini Jogę, ale wiem, że życie czasem jest trudną sztuką wyboru.. Te ćwiczenia zajmują około 40 minut, tak więc mając do dyspozycji 2 godziny dziennie, bądź mniej, to lepiej ten czas przeznaczyć na ćwiczenia oddechowe i Hatha Jogę(+ROKT), co stanowi podstawę. 


Ale jeśli nie mając czasu na Kundalini, jesteście chętni zrobić coś dla Szatana (i przy okazji dla siebie samych –to są NAJMOCNIEJSZE istniejące mantry dla rozwoju duchowego), to z samej Kundalini Jogi możecie mantrować wersje Imion Szatana, czyli Sa-Ta-Na-Ma, według wskazówek podanych wyżej, S-A-T-A-N-A-S, nucąc każdą literę po kolei na cały oddech (czyli razem 7 oddechów{*}) i to nucenie jest świetne, jako podniesienie poziomu waszej energii przed wszelkimi Rytuałami ROKT (przynajmniej raz albo trzy razy), a także SA-TAN na jednym oddechu w wymowie łacińskiej (SSSAAA-TTTAAANNN), albo angielskiej (SSSAAYYY(polskie SEJ) -TTTAAANNN), można nucić z różańcem, jednak raczej tym ćwiczebnym i nie 108 razy, jak Sa-Ta-Na-Ma, bo trwałoby to dużo dłużej i nie wiem czy sam dałbym radę tak w jednym ciągu.. Ponieważ w nuceniu SA-TAN powinno się przeciągać każdą literę jak w AUM. Czyli każde z tych anagramów Imienia Szatana nuci się innym sposobem.  (nagrania [tutaj])


{*Owszem jest to prawidłowe S, tyle że są trzy sposoby Sanskryckiego nucenia S, a to jest ten najsłabszy, gdzie w zasadzie nie ma żadnej wibracji. Drugi jest przez nagłośnię, jak przy kocim oddechu, ale osobiście używam oraz polecam język ustawiać pod górnymi zębami, by kawałeczek wystawał poza wasze jedynki i się z nimi nie stykał, ale by czuć między tymi zębami i językiem wibrację (takie jakby „słabe z”), co polecam także dla wszelkich S w mantrach Kwadratów Planetarnych oraz do nucenia Imion naszych pozostałych Bogów, gdzie także występuje S, jak A-S-TARTE, HAURE-S, S-ABNOCK.. Jest to bezdyskusyjnie NAJPOTĘŻNIEJSZY sposób nucenia S. Przy SA-TAN, też jak najbardziej wskazane, jednak przy Sa-Ta-Na-Ma we właściwym sposobie nucenia nie da się tak nucić. Tam trzeba mocno język przyłożyć do zębów i zasyczeć to S jak Wąż.}


6.4. Kalistenika


Generalnie NIE JEST to żadna forma Jogi. Jednak, jak pisałem na wstępie tego rozdziału, włączam tutaj ten czysto fizyczny kierunek rozwoju jako bardzo ważne uzupełnienie rozwoju duchowego.


W celu lepszego zrozumienia, o co mi chodzi polecam zapoznać się z książką Paula Wade’a „Skazany na trening- zaprawa więzienna”. Jest to opis programu ćwiczeń autora, który doskonalił tą technikę siedząc w którymś amerykańskim więzieniu, jednak w żadnym wypadku nie jest to książka promująca życie więzienne, czy bycie „poza prawem..” itp. Są to ćwiczenia z wykorzystaniem masy swojego ciała, dlatego powszechne są już tylko w więzieniach, ponieważ w większości takich miejsc na świecie, ćwiczenia z ciężarami są zakazane.


Łącząc wiedzę nabytą dzięki podążaniu Ścieżką Lewej Ręki i w/w książce, doszedłem do wniosku, że ćwiczenia na siłowni zostały stworzone do celowego uszkadzania rozwoju fizycznego ludzkości, jak programy zwane „religiami” do uszkadzania ducha. Nie dałoby się wmówić ludziom, że wzrośnie ich siła, jak będą leżeć na leżaku, analogicznie do tego jak wmawiają nam „duchowość” np. chrześcijaństwa. Ale popularne ćwiczenia na siłowni, nie dość, że rozwijają nierówno; tylko poszczególne partie mięśni, to jeszcze niszczą stawy, sprawiają problemy ze swobodnym poruszaniem (np. biceps niektórym takim „siłaczom” uniemożliwia przystawienie telefonu do ucha) i tworzą też masę innych problemów zdrowotnych (także dzięki różnym suplementom diety, które siłownia pośrednio promuje). 


Kalistenika natomiast rozwija równomiernie całe ciało, jak również wzmacnia stawy dzięki programowi łagodnego, powolnego oraz zrównoważonego zwiększania trudności ćwiczeń, oraz usprawnia elastyczność ciała (w przeciwieństwie do siłowni). Ćwiczenia te zaczyna się od bardzo łatwych (na przykład pompki przy ścianie), co jest konieczne do równoległego wzmacniania stawów. 


Nie ma co, żebym streszczał tutaj to, co jest w tej książce. Napiszę tylko, że w mojej opinii lepiej jest przechodzić nawet bardziej stopniowo do góry, niż w tej książce; czyli jak macie 10 powtórzeń na początek w jednej serii, to lepiej iść o dwa, albo nawet jedno powtórzenie co tydzień do góry, niż przechodzić od razu na 2x25. 


Z początku to się może wydawać śmiesznie łatwe, ale stopniowo idąc do góry, zrozumiecie, że to ma swój [WIELKI] sens. Osobiście polecam trzy takie serie dziennie (jednocześnie wszystkie te pięć rodzajów ćwiczeń po 10 powtórzeń +1/tydzień ~ kilka tygodni), każdą w odstępie przynajmniej godzinnym, w sobotę tylko jedną rano i w niedzielę zrobić sobie przerwę od wszelkich fizycznych ćwiczeń (od duchowych nie powinno być żadnej przerwy). Moim zdaniem po prostu siłę fizyczną najlepiej budować powoli i stopniowo, tak samo jak duchową, by doprowadzić ją do perfekcji. 


Dodam tu jeszcze taką jakby puentę. Jeżeli rozwój siłowy chcecie traktować jako rekreację, to siłownia, bądź fitness jak najbardziej jest dla was. Natomiast, jeśli chcecie być naprawdę silni, a przy tym całkiem zdrowi i sprawni, to moim zdaniem TYLKO kalistenika jest rozsądnym rozwiązaniem..


Dobrym uzupełnieniem wytrzymałościowym do kalisteniki jest bieganie co jakiś czas, ewentualnie rower (2-4 razy w tygodniu, w zależności od ciężkości waszego maratonu..). Bo ważne by wzmacniać też kondycję (najlepiej nie uszkadzając się przy tym), co kalistenika sama w sobie nie za bardzo daje.


***


Sztuki walki też są świetnym uzupełnieniem rozwoju duchowego. Jednak jeśli chodzi o osoby mało rozwinięte atletycznie i już całkiem dojrzałe, to moim zdaniem boks, czy full kontakt Karate, jak również wszelkie inne „wyczynowe” sztuki walki są niebezpieczne dla zdrowia. Bardziej bym polecał coś w rodzaju Tai Chi, czy ewentualnie Aikido. Oczywiście wszystkie sztuki walki, szczególnie wschodnie są jak najbardziej w porządku, ale moim zdaniem lepiej najpierw odnieść znaczące sukcesy w kalistenice, zanim przystąpicie do takich rzeczy. Bo jeśli ktoś skończył dwadzieścia lat i bez żadnych wcześniejszych doświadczeń w tej dziedzinie bierze się za wyczynowe trenowanie jakiegokolwiek fizycznego sportu, to w zasadzie jest 100% szansy na późniejsze zdrowotne konsekwencje, głównie w postaci reumatycznych bóli w stawach, ale można sobie też na przykład uszkodzić serce..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

1. Przedmowa i wprowadzenie

  Przedmowa Witam. Tą pracą chciałem zachęcić wszystkich czytelników, szczególnie tych entuzjastycznie nastawionych do mojej pozostałej twór...